Tak kupisz telefon na raty przez Internet: dodaj wybrany model smartfona do koszyka w danym sklepie i zaznacz płatność na raty. wypełnij wniosek kredytowy i odeślij go online do współpracującego ze sklepem banku. po pozytywnej weryfikacji wniosku podpisz umowę i prześlij ją do banku. Czy pracodawca może dzwonić do pracownika na prywatny numer telefonu jeśli już nim dysponuje? Nie. Nawet jeśli pracodawca ma dostęp do prywatnego numeru telefonu lub adresu e-mail pracownika to potrzebuje podstawy prawnej dzięki której będzie uprawniony do przetwarzania tych danych. Czy w pracy można mieć telefon? Pracownikowi można zakazać używania telefonu z wyłączeniem np Jak omówiliśmy w tym poście, zabranie telefonów spowodowałoby deficyt zaufania. Twoje dziecko może stać się agresywne i agresywne oraz pożyczyć telefon komórkowy, aby spełnić swoje marzenia w mediach społecznościowych. Twoje dziecko może potraktować to jako potencjalne naruszenie prywatności. Film w 4K to nawet 6 GB. Oznacza to, że w smartfonach zmieścisz: Telefon 64 GB przechowa około 30 filmów FHD i 10 w 4K. 128 GB wystarczy na 60 FHD i 20 w 4K. 256 GB to około 120 produkcji w FHD lub 40 w 4K. Decyzja o wyborze wielkości pamięci smartfona zależeć więc będzie od tego ile filmów chcesz w nim przenosić. W jednym z gniazd telefonu można przecież zainstalować kartę lokalnego operatora telekomunikacyjnego. Najczęściej wychodzi to znacznie taniej niż korzystanie z roamingu. Posiadanie smartfona z Dual SIM sprawdza się także wtedy, kiedy chcemy korzystać z dwóch abonamentów w jednym telefonie. Jeden na rozmowy, drugi na przykład na WHO opublikowała nowe zalecenia dotyczące tego, jak zdrowo wychowywać dzieci do 5 roku życia. Wszystkich miłośników wychowania poprzez tablet, musimy niestety zmartwić. Do 2 roku życia dzieci w ogóle nie powinny patrzeć w ekran, a potem i tak mogą siedzieć przed telewizorem, smartfonem czy laptopem najwyżej godzinę dziennie Wynagrodzenie w pracy tymczasowej a płaca minimalna. Tymczasowe aresztowanie – to jeszcze nie wyrok. Dlatego obecnie na pytanie czy można dzwonić z aresztu, należy udzielić odpowiedzi twierdzącej. Można dzwonić z aresztu śledczego, oczywiście po uzyskaniu zgody prokuratora lub innego organu, w dyspozycji którego pozostaje Usłysz toWstrzymajPolicjant chce przejrzeć dane telefonu. Czy ma do tego prawo? Policja nie może też sprawdzać zawartości telefonu. Prawo jasno wskazuje, że jeśli danej osobie nie zostaną postawione zarzuty, a telefon nie zostanie zatrzymany, jako dowód w sprawie, to policjanci nie mogą przeglądać zawartych w nim danych. Czy można się uzależnić od telefonu komórkowego? 2012-02-20 14:29:33; Czy można dokupić słuchawki do telefonu komórkowego? 2010-08-22 20:55:49; Czy w waszej szkole można używać telefonu komórkowego? 2017-03-02 07:44:48; Czy można używać telefonu komórkowego (np. grać) w czasie lotu samolotem ? 2013-08-20 21:21:26 Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne uważa, że odpowiedni wiek to 15., a nawet 16. rok życia. Jednak, jak wynika z raportu NASK „Nastolatki wobec internetu 3.0”, w Polsce średni wiek, w jakim dzieci zaczynają systematycznie korzystać z internetu, to 9 lat i 7 miesięcy, co autorzy raportu wiążą z komunijnym obdarowywaniem ich m voBH. 127 odp. Strona 4 z 7 Odsłon wątku: 36672 Zarejestrowany: 23-02-2016 13:12. Posty: 33 IP: 23 lutego 2016 13:24 | ID: 1284038 Witam, Moja córka ma 14 lat i została skierowana przez sąd do zakładu poprawczego dla dziewcząt. Czy ktoś wie może coś o takich placówkach i czego można się po tym spodziewać? Czy będzie tam mogła być dręczona i jakie prawa będzie miała ograniczone w zakładzie? Nie mam pojęcia jak do tego podejść i co się z nią tam stanie. Będę wdzięczna za pomoc bo nie wiem co robić. 61 wama11 Zarejestrowany: 23-02-2016 13:12. Posty: 33 20 marca 2016 01:38 | ID: 1292649 To prawda, że panuje tam duży rygor i sama mi o tym mówiła. Za byle co można dostać karę, a kar jest bardzo dużo na przykład zakaz widze lub brak możliwości otrzymania przepustki z zakładu nawet na kilka dni. Skarżyła się też, że nie może przyzwyczaić się do dużego rygoru. Musi wstawać wcześnie rano, wykonywać różne prace na terenie zakładu, na dwór wychodzą tylko w określonych porach, a w nocy nie może nawet opuścić swojego pokoju. 62 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 20 marca 2016 08:04 | ID: 1292655 wama11 (2016-03-20 01:38:30)To prawda, że panuje tam duży rygor i sama mi o tym mówiła. Za byle co można dostać karę, a kar jest bardzo dużo na przykład zakaz widze lub brak możliwości otrzymania przepustki z zakładu nawet na kilka dni. Skarżyła się też, że nie może przyzwyczaić się do dużego rygoru. Musi wstawać wcześnie rano, wykonywać różne prace na terenie zakładu, na dwór wychodzą tylko w określonych porach, a w nocy nie może nawet opuścić swojego pokoju. Czasem taki rygor też jest dobry. Na pewno ciężko się przyzwyczaić jak całe życie człowiek żyje po swojemu.. 63 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 20 marca 2016 08:11 | ID: 1292657 Na prawdę wpółczuję Tobie tej sytuacji . Matkę serce zawsze boli . 64 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 20 marca 2016 08:30 | ID: 1292664 Alina63 (2016-03-20 08:11:49)Na prawdę wpółczuję Tobie tej sytuacji . Matkę serce zawsze boli . To prawda. Co by nie zrobiło to zawsze nasze dziecko 65 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 20 marca 2016 10:36 | ID: 1292721 wama11 (2016-02-23 13:24:00) Witam, Moja córka ma 14 lat i została skierowana przez sąd do zakładu poprawczego dla dziewcząt. Czy ktoś wie może coś o takich placówkach i czego można się po tym spodziewać? Czy będzie tam mogła być dręczona i jakie prawa będzie miała ograniczone w zakładzie? Nie mam pojęcia jak do tego podejść i co się z nią tam stanie. Będę wdzięczna za pomoc bo nie wiem co robić. wstawanie wczesnie to jeszcze nie az taki rygor , mimo wszystko dla wlasnego doba musi sie dostosowac ! 66 wama11 Zarejestrowany: 23-02-2016 13:12. Posty: 33 20 marca 2016 13:38 | ID: 1292743 Wstawanie wcześnie to jeszcze nie jest straszny rygor, ale cała atmosfera panującą w zakładzie bardzo źle na nią wpływa. Dotąd była przyzwyczajona do innego życia i to dla niej kompletnie inny świat. Mówiła mi, że stara się przystosować, ale sposób traktowania jej przez inne dziewczyny powoduje, ze każda chwila w poprawczaku jest dla niej bardzo ciężka. Mam nadzieję, że szybko uda się uzyskać warunkowe zwolnienie, choć w praktyce może być o to trudno. 67 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 20 marca 2016 14:10 | ID: 1292753 Początki sa zawsze trudne.. 68 wamat Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 01-10-2009 12:38. Posty: 4075 20 marca 2016 14:46 | ID: 1292770 wama11 (2016-03-20 13:38:25)Wstawanie wcześnie to jeszcze nie jest straszny rygor, ale cała atmosfera panującą w zakładzie bardzo źle na nią wpływa. Dotąd była przyzwyczajona do innego życia i to dla niej kompletnie inny świat. Mówiła mi, że stara się przystosować, ale sposób traktowania jej przez inne dziewczyny powoduje, ze każda chwila w poprawczaku jest dla niej bardzo ciężka. Mam nadzieję, że szybko uda się uzyskać warunkowe zwolnienie, choć w praktyce może być o to trudno. Wcześnie wstawać tzn o której? 6-7ma? To nie jest małe dziecko tylko 14 letnia panna, która mocno musiała nabroić, że trafiła do poprawczaka. Skoro dotąd robiła co chciała, to jasne, że teraz "płacze". Jest młoda to może zrozumie, ze są zasady które trzeba przestrzegać, czy to w domu, szkole, czy w poprawczaku. To dla niej szansa i tylko od niej zależy czy z niej skorzysta. A tak przy okazji: "lepiej zapobiegać niż leczyc" - nie tylko w sprawie zdrowia. 69 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 20 marca 2016 15:30 | ID: 1292781 wamat (2016-03-20 14:46:11) wama11 (2016-03-20 13:38:25)Wstawanie wcześnie to jeszcze nie jest straszny rygor, ale cała atmosfera panującą w zakładzie bardzo źle na nią wpływa. Dotąd była przyzwyczajona do innego życia i to dla niej kompletnie inny świat. Mówiła mi, że stara się przystosować, ale sposób traktowania jej przez inne dziewczyny powoduje, ze każda chwila w poprawczaku jest dla niej bardzo ciężka. Mam nadzieję, że szybko uda się uzyskać warunkowe zwolnienie, choć w praktyce może być o to trudno. Wcześnie wstawać tzn o której? 6-7ma? To nie jest małe dziecko tylko 14 letnia panna, która mocno musiała nabroić, że trafiła do poprawczaka. Skoro dotąd robiła co chciała, to jasne, że teraz "płacze". Jest młoda to może zrozumie, ze są zasady które trzeba przestrzegać, czy to w domu, szkole, czy w poprawczaku. To dla niej szansa i tylko od niej zależy czy z niej skorzysta. A tak przy okazji: "lepiej zapobiegać niż leczyc" - nie tylko w sprawie zdrowia. zgadzam sie musi odbyć kare niestety 20 marca 2016 15:44 | ID: 1292790 wamat (2016-03-20 14:46:11) wama11 (2016-03-20 13:38:25)Wstawanie wcześnie to jeszcze nie jest straszny rygor, ale cała atmosfera panującą w zakładzie bardzo źle na nią wpływa. Dotąd była przyzwyczajona do innego życia i to dla niej kompletnie inny świat. Mówiła mi, że stara się przystosować, ale sposób traktowania jej przez inne dziewczyny powoduje, ze każda chwila w poprawczaku jest dla niej bardzo ciężka. Mam nadzieję, że szybko uda się uzyskać warunkowe zwolnienie, choć w praktyce może być o to trudno. Wcześnie wstawać tzn o której? 6-7ma? To nie jest małe dziecko tylko 14 letnia panna, która mocno musiała nabroić, że trafiła do poprawczaka. Skoro dotąd robiła co chciała, to jasne, że teraz "płacze". Jest młoda to może zrozumie, ze są zasady które trzeba przestrzegać, czy to w domu, szkole, czy w poprawczaku. To dla niej szansa i tylko od niej zależy czy z niej skorzysta. A tak przy okazji: "lepiej zapobiegać niż leczyc" - nie tylko w sprawie zdrowia. Słusznie Wamat Dziewczę rozbrykane teraz smutno Musi zacisnąć zęby i wytrzymać Wziąć do serca, że musi się dostosować do zasad Wama 11, a ty jej za bardzo nie żałuj Przynajmniej nie przy niej , nie rozczulaj sie Miała kuratora to już powinnaś wiedzieć , że to nie przelewki "Małe dzieci ręce bolą, duże dzieci serce boli" Obie musicie przez to przejść nie ma innego wyjścia Tylko broń Boże żeby nie przyszło jej do głowy ucieczka , bo całkiem będzie miała przechlapane 71 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 20 marca 2016 16:05 | ID: 1292797 baszka (2016-03-20 15:44:35) wamat (2016-03-20 14:46:11) wama11 (2016-03-20 13:38:25)Wstawanie wcześnie to jeszcze nie jest straszny rygor, ale cała atmosfera panującą w zakładzie bardzo źle na nią wpływa. Dotąd była przyzwyczajona do innego życia i to dla niej kompletnie inny świat. Mówiła mi, że stara się przystosować, ale sposób traktowania jej przez inne dziewczyny powoduje, ze każda chwila w poprawczaku jest dla niej bardzo ciężka. Mam nadzieję, że szybko uda się uzyskać warunkowe zwolnienie, choć w praktyce może być o to trudno. Wcześnie wstawać tzn o której? 6-7ma? To nie jest małe dziecko tylko 14 letnia panna, która mocno musiała nabroić, że trafiła do poprawczaka. Skoro dotąd robiła co chciała, to jasne, że teraz "płacze". Jest młoda to może zrozumie, ze są zasady które trzeba przestrzegać, czy to w domu, szkole, czy w poprawczaku. To dla niej szansa i tylko od niej zależy czy z niej skorzysta. A tak przy okazji: "lepiej zapobiegać niż leczyc" - nie tylko w sprawie zdrowia. Słusznie Wamat Dziewczę rozbrykane teraz smutno Musi zacisnąć zęby i wytrzymać Wziąć do serca, że musi się dostosować do zasad Wama 11, a ty jej za bardzo nie żałuj Przynajmniej nie przy niej , nie rozczulaj sie Miała kuratora to już powinnaś wiedzieć , że to nie przelewki "Małe dzieci ręce bolą, duże dzieci serce boli" Obie musicie przez to przejść nie ma innego wyjścia Tylko broń Boże żeby nie przyszło jej do głowy ucieczka , bo całkiem będzie miała przechlapane dokladnie ! teraz nic nie da placz tylko musi zaciskac zeby i walczyc :) 72 wama11 Zarejestrowany: 23-02-2016 13:12. Posty: 33 2 kwietnia 2016 01:44 | ID: 1296454 Rozmawiałam z moją córką przez telefon. Mówiła, że jest bardzo źle, bo kilka dziewczyn w zakładzie chce, aby brała udział w jakiś ich dziwnych seksualnych zabawach. Naprawdę nie wiem co jej poradzić, bo ona nie chce w tym uczestniczyć, a jednocześnie nie chce nikomu się poskarzyc, bo wie jak inne dziewczyny ją zaczną traktować. Nie wiem co powinna zrobić. 73 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 2 kwietnia 2016 06:46 | ID: 1296455 wama11 (2016-04-02 01:44:08)Rozmawiałam z moją córką przez telefon. Mówiła, że jest bardzo źle, bo kilka dziewczyn w zakładzie chce, aby brała udział w jakiś ich dziwnych seksualnych zabawach. Naprawdę nie wiem co jej poradzić, bo ona nie chce w tym uczestniczyć, a jednocześnie nie chce nikomu się poskarzyc, bo wie jak inne dziewczyny ją zaczną traktować. Nie wiem co powinna zrobić. Mimo wszystko zgłosiłabym ten fakt wychowawcom . Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca . 2 kwietnia 2016 07:59 | ID: 1296464 wama11 (2016-04-02 01:44:08)Rozmawiałam z moją córką przez telefon. Mówiła, że jest bardzo źle, bo kilka dziewczyn w zakładzie chce, aby brała udział w jakiś ich dziwnych seksualnych zabawach. Naprawdę nie wiem co jej poradzić, bo ona nie chce w tym uczestniczyć, a jednocześnie nie chce nikomu się poskarzyc, bo wie jak inne dziewczyny ją zaczną traktować. Nie wiem co powinna zrobić. Ty jako matka nie wiesz co jej doradzić? Koniecznie skontaktować się z wychowawcą Ostatnio w UWAGA był obszerny reportaż o wychowankach z poprawczaka i panujących tam zwyczajach Dziecko jest nie letnie i jeszcze masz coś do powiedzenia Postaraj się temu zapobiec 75 Kasia P. Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-12-2013 17:12. Posty: 4400 2 kwietnia 2016 08:08 | ID: 1296467 wama11 (2016-04-02 01:44:08)Rozmawiałam z moją córką przez telefon. Mówiła, że jest bardzo źle, bo kilka dziewczyn w zakładzie chce, aby brała udział w jakiś ich dziwnych seksualnych zabawach. Naprawdę nie wiem co jej poradzić, bo ona nie chce w tym uczestniczyć, a jednocześnie nie chce nikomu się poskarzyc, bo wie jak inne dziewczyny ją zaczną traktować. Nie wiem co powinna zrobić. To bardzo stresująca sytuacja. Pamiętaj jednak, że jeśli córka Ci się żali to prawdopodobnie oczekuje od Ciebie wsparcia i pomocy. Może to Ty powinnaś zainterweniować u opiekunów lub władz tej placówki. Porozmawiać na spokojnie i poinformować o tym co się dzieje. Niektórych spraw nie wolno przemilczeć... Warto reagować teraz nim stanie się coś niedobrego. 76 wama11 Zarejestrowany: 23-02-2016 13:12. Posty: 33 4 kwietnia 2016 00:53 | ID: 1297020 Zgadzam się, że należy to zgłosić, ale z drugiej strony obawiam się, że może mieć przez to kłopoty z innymi wychowankami, które będą ją nekac, bo wszystkie pewnie będą wiedzieć, że przez moją córkę mają problemy. Na tym polega mój dylemat. Nie chce jej bardziej zaszkodzić, niż pomóc. 77 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 4 kwietnia 2016 03:57 | ID: 1297021 Nie można być obojetnym na takie zachowania i trzeba działać póki czas by nie doszło do przykrych incydentów... Nikt nuie musi wiedzieć, że Ty poszłaś z tym do dyrekcji placówki bo jako rodzic masz prawo do anonimowości w takiej sytuacji... 78 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 4 kwietnia 2016 08:32 | ID: 1297097 Oczywiscie trzeba odrazu leciec do opiekunow bo to jest straszne !!! ;/ 79 wamat Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 01-10-2009 12:38. Posty: 4075 4 kwietnia 2016 09:21 | ID: 1297117 Do poprawczaka nie idą "aniołki" wręcz przeciwnie, ale gdy rzeczywiście dzieje się tam źle to trzba interweniować, żeby nie skończyło się to jakąś tragedią. Z drugiej strony trzeba to zbadać, bo może córka to wymyśla, żeby ją wyciągnąć z poprawczaka. Prawda czy nie należy sprawę przedstawić wychowawcom, dyrekcji. Domyślam się, że takie sytuacje są na porządku dziennym, ale jeżeli rodzice nie zgłaszają, nie interweniują, "sprężyna" się nakręca. 80 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 4 kwietnia 2016 11:45 | ID: 1297178 wamat (2016-04-04 09:21:06)Do poprawczaka nie idą "aniołki" wręcz przeciwnie, ale gdy rzeczywiście dzieje się tam źle to trzba interweniować, żeby nie skończyło się to jakąś tragedią. Z drugiej strony trzeba to zbadać, bo może córka to wymyśla, żeby ją wyciągnąć z poprawczaka. Prawda czy nie należy sprawę przedstawić wychowawcom, dyrekcji. Domyślam się, że takie sytuacje są na porządku dziennym, ale jeżeli rodzice nie zgłaszają, nie interweniują, "sprężyna" się nakręca. ja tez mam takie podejrzenie ze to specjalnie robi jednak trzeba to sprawdzic ! Minister sprawiedliwości poprawia przepisy o używaniu środków przymusu bezpośredniego w poprawczakach. Korektę wymogła nowa ustawa o środkach przymusu, która właśnie dziś wchodzi w życie. Na jej mocy użycie takich środków może nastąpić tylko na polecenie dyrektora zakładu poprawczego lub schroniska albo zastępującego go pracownika (wychowawcy). Wobec dzieci do lat 13 katalog możliwych środków jest uboższy niż wobec starszych wychowanków. Ogranicza się do technik obezwładniających (chwyty). Obok środków przymusu w stosunku do niezdyscyplinowanych nieletnich można zastosować upomnienie, naganę, zawiadomienie rodziców czy sądu rodzinnego. Taki wychowanek nie dostanie też przepustki czy zgody na noszenie prywatnej odzieży. Nieletni, który popadł w konflikt z prawem, ma jednak też szansę wyjść na prostą. Za dobre zachowanie, wyjątkowe stopnie i sumienne wykonywanie obowiązków dyrektor placówki może go nagrodzić. Przepisy mówią o pochwale, liście do rodziców (opiekunów) i sądu rodzinnego, zezwoleniu na rozmowę telefoniczną na koszt zakładu lub przyznaniu nagrody rzeczowej albo pieniężnej. W grę wchodzi też podwyższenie kieszonkowego albo wyjątkowa zgoda na udział w imprezach (w tym sportowych), które odbywają się poza zakładem. podstawa prawna: rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 28 maja 2013 r DzU z 3 czerwca, poz. 629 Rocznie kilkadziesiąt nastolatek z poprawczaków i innych placówek resocjalizacyjnych rodzi dzieci. Często są im one odbierane do domów dziecka albo do adopcji. Dziewczyn nikt o zdanie nie pyta, jakby nie miały prawa do macierzyństwa. Klaudia była kompletnie nieprzygotowana na to, co się ma stać. 17-latka do końca była przekonana, że córeczka zostanie z nią. O tym, że trafi do rodziny zastępczej, dowiedziała się zaraz po porodzie. Została z piersiami pełnymi mleka, zrozpaczona, przerażona. Nie rozumiała, co się dzieje. Nikt jej o nic nie pytał ani niczego nie tłumaczył. Takim dziewczynom jak Klaudia w szpitalach często zakazują karmić piersią, żeby się nie przywiązywały, bo wszyscy oprócz nich już wiedzą, że dziecko będzie odebrane. – Problem dotyczy 60–80 dziewcząt rocznie. Zachodzą w ciążę na przepustkach, urlopach, podczas ucieczek albo zostają skierowane do placówki już jako nieletnie matki. Skala zjawiska nie jest bardzo duża, więc system traktuje je jak rzadką chorobę; nie dostrzega – mówi Agnieszka Sikora, była reporterka telewizyjna, która po nakręceniu cyklu dokumentalnego „Dziewczęta z Falenicy” zaangażowała się w pomoc opuszczającym placówki resocjalizacyjne i założyła fundację Po Drugie. – To jest kilkadziesiąt tragedii rocznie. Nikogo nie obchodzi, że rozdzielanie matek z nowo narodzonymi dziećmi to po prostu barbarzyństwo. Zamiast dać im szansę i wsparcie, system je skreśla. Bo przecież chodzi o złe dziewczyny; trudne, zdemoralizowane, agresywne. Według Romualda Sadowskiego – który od 23 lat pełni funkcję dyrektora Schroniska dla Nieletnich i Zakładu Poprawczego w Warszawie-Falenicy – coraz bardziej agresywne. Kiedyś 70–80 proc. dziewczyn trafiało do jego placówki za kradzieże. Dziś w 80 proc. chodzi o przestępstwa agresywne: rozboje, pobicia, ciężkie uszkodzenie ciała, wymuszenia, współudział w zabójstwie, a nawet brutalne gwałty. – Ale warto sobie uświadomić, skąd to się w nich bierze. Wychowywały się w najgorszej patologii. Były bite, maltretowane, często wykorzystywane seksualnie. Od małego czuły się niechciane, niekochane, odrzucone – opowiada. – Starały się to zepchnąć do podświadomości, ale to okaleczenie psychiczne w nich tkwi. Często płaczą, krzyczą przez sen. Jest w nich zaborcza potrzeba miłości. Dla wielu z nich nastoletnie macierzyństwo mogłoby być szansą na resocjalizację. 35 proc. wychowawców ankietowanych przez fundację Po Drugie zgadza się z Sadowskim. W nieplanowanej ciąży i macierzyństwie swoich podopiecznych widzą nowe szanse resocjalizacyjne, bo to oznacza powód, żeby zawalczyć o swoje życie. Włącza się im opiekuńczość, troskliwość, wyciszają się. Ale bez wsparcia nie dadzą rady. Jej portret Sylwetki nastoletnich matek z poprawczaka mają wiele rysów wspólnych. Większość tych dziewczyn wychowywała się w zapuszczonych, patologicznych domach, gdzie wszędzie walały się butelki po wódce i przewijały tabuny pijanych wujków i cioć. Tata pił i bił, chyba że akurat przebywał w więzieniu. Często piła też mama, a nawet babcia i dziadek. Przemoc to było codzienne doświadczenie. Pytane o najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa, opowiadają na przykład o dniu, gdy tata obiecał kupić popcorn i naprawdę kupił. Nikt się tymi dziewczynami specjalnie nie przejmował, miały sobie radzić i nie przeszkadzać. Nie wiedziały, co to jest uczuciowa pewność i stabilizacja. Kłopoty w szkole zaczynały się bardzo szybko. Pierwsze wagary zazwyczaj w wieku 9–10 lat, wkrótce potem pierwszy papieros, pierwszy alkohol w wieku lat 12, ale bywa, że wcześniej. I złe towarzystwo, które wciąga, bo to dzieciaki z podobnych domów, z podobnymi problemami, a więc pierwsze środowisko, w którym poczuły, że ktoś je rozumie. A potem idzie już błyskawicznie: pierwsze kradzieże i rozboje, bo skądś trzeba wziąć na fajki i wódkę; pierwsze bójki, bo jakoś trzeba rozładować nagromadzoną latami, tłumioną agresję. „Może życie nie miało już dla mnie w ogóle sensu. Zaczęłam zaczepiać przypadkowe osoby i wraz z rówieśnikami okradać, robić włamania. Zaczęłam również lać po mordach. Nic mnie nie interesowało oprócz moich znajomych” – to wspomnienie 18-letniej Agaty. No i pierwszy seks, bo rozładować trzeba też tę zaborczą potrzebę miłości. – Z jednej strony to grupa skłonna do zachowań ryzykownych, a z drugiej rozpaczliwie poszukująca bliskości. To jest mieszanka wybuchowa – mówi Agnieszka Sikora. – Potrafią zakochać się w 10 minut, bo chłopak ma fajną bluzę czy tatuaże. Chłopak jest zazwyczaj starszy, więc wydaje się odpowiedzialny. Imponuje jej, jest królem osiedla. Mówi rzeczy, których dziewczyna nigdy wcześniej nie słyszała, że jest ładna i fajna. I chce dowodu miłości. Przekonuje, żeby się nie bała, bo 14-latki przecież nie zachodzą w ciążę, więc się nie boi. A jeśli mimo wszystko się ociąga, chłopak bierze dowód miłości siłą. – Nawet jeśli to klasyczny gwałt, te dziewczyny nie za bardzo wiedzą, co to znaczy, bo w ich środowisku przemoc wobec kobiet jest normą – opowiada Romuald Sadowski. W większości przypadków ciąża to wpadka. Ale zdarzają się też dziewczyny, które specjalnie starają się zajść, bo to szansa na przedterminowe zwolnienie z placówki. A co z dzieckiem? Mówią sobie, że jakoś to będzie; ludzie przecież mają dzieci i jakoś sobie radzą. Są i takie, które zachodzą w ciążę, bo strasznie chcą mieć „coś” do kochania. Fundacja Po Drugie realizuje w placówkach program związany ze świadomym rodzicielstwem. Jego częścią była trzydniowa opieka nad lalką fantomem, którą trzeba karmić, myć, przewijać, usypiać. – Większość dziewczyn po takim doświadczeniu twierdzi, że nie są jeszcze gotowe na dziecko, ale są i takie, które nie chcą oddać lalki, bo się przywiązały – opowiada Agnieszka Sikora. Zawieszone macierzyństwo W dwóch kobiecych zakładach karnych w Polsce stworzono specjalne oddziały, w których skazane mogą przebywać ze swoimi nowo narodzonymi dziećmi. Po to by w tym kluczowym dla rozwoju okresie mogły nawiązać z nimi bliską relację; by nie powtórzyło się błędne koło patologii i odrzucenia. W placówkach resocjalizacyjnych dla nieletnich takiej możliwości nie ma. Gdy dziewczyna z poprawczaka zachodzi w ciążę, sąd rodzinny albo decyduje o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej, adopcyjnej lub domu dziecka, albo zostaje ona przedterminowo zwolniona. W pierwszym przypadku to dramat rozłąki. Andżelika urodziła, mając 16 lat. Sąd rodzinny spytał, co wybiera dla synka: dom dziecka, rodzinę zastępczą czy adopcję? Była z tą decyzją zupełnie sama. Domy dziecka i rodziny zastępcze znała z własnego, niedobrego, doświadczenia. Pomyślała, że o adopcję starają się ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, a bardzo tego chcą, więc jest szansa, że naprawdę pokochają jej synka. Ona nazwała go Dawid. Nie wie, jak się dziś nazywa, jak wygląda, gdzie jest. Oddając synka, do jego rzeczy dołączyła list, w którym pisze, że bardzo go kocha i tłumaczy, dlaczego nie mogli zostać razem. Nieletnia matka nie ma praw rodzicielskich i może je uzyskać tylko w jednym przypadku. Gdy ukończy 16 lat i za zgodą sądu poślubi pełnoletniego partnera. To absurdalne rozwiązanie, bo dziewczyna, by zachować dziecko, wychodzi za mąż za tego swojego króla osiedla, który oczywiście pije, a niedługo potem zaczyna bić. Albo związek się rozpada, albo powtarza się błędne koło patologii. Na dramat przypadkowego macierzyństwa nakłada się dramat przypadkowego małżeństwa. Jeśli dziecko trafiło do domu dziecka albo rodziny zastępczej, dziewczyna może po ukończeniu 18 lat starać się je odzyskać. Karolina bardzo czeka na ten moment. Odwiedza swojego synka w domu dziecka w każdy weekend. Kiedy musi wyjść, płaczą oboje. Ale ona i tak ma szczęście, bo dom dziecka jest blisko jej placówki. Czasem dziewczyny dzieli od ich dziecka kilkaset kilometrów. Jak w tej sytuacji podtrzymać relację? Z dwulatkiem nie da się tego zrobić na Skypie czy przez telefon. Takie zawieszone w czasie macierzyństwo rzadko kończy się happy endem. Nikoli się udało, ale ona ma skarb – normalną, niepijącą mamę, która mogła zostać rodziną zastępczą. Pierwsze słowo, jakie wypowiedział jej synek, to nie było „mama”, tylko „baba”, i to bolało, ale przynajmniej miała z nim w miarę stały kontakt. Bywa, że rodziny zastępcze niechętnie patrzą na mamy z poprawczaka i utrudniają, jak mogą. Nikola znalazła stałą pracę jeszcze w czasie pobytu w zakładzie poprawczym. Próbowała podtrzymać związek ze swoim królem osiedla. Wiedziała, że pije. Pił od samego początku, ale kiedy pierwszy raz ją uderzył, przerwała to natychmiast. Za dobrze pamiętała swoje dzieciństwo i swojego tatę, który próbował poderżnąć mamie gardło nożem, a ona – pięcioletnia – błagała go, by tego nie robił. Z poprawczaka puścili Nikolę w październiku ubiegłego roku. W pracy awansowała z kasjerki na kierowniczkę sklepu. Asystentka rodzinna pomogła jej załatwić malutkie socjalne mieszkanie. Wreszcie po wielu kontrolach i korowodach sądowych udało się jej odzyskać synka. Od kwietnia mieszkają razem. Niepowroty, powroty Gdy zapada decyzja, że ciężarna nastolatka zostaje zwolniona, kluczowe jest pytanie: dokąd? Do patologii, w której wyrosła, by dziecko powtórzyło jej historię? Inne wyjście to dom dziecka, w którym nastoletnia matka może przebywać razem z dzieckiem, ale takich miejsc jest bardzo mało. Albo rodzina zastępcza, wyspecjalizowana w pracy z młodocianymi matkami z dziećmi, ale takich miejsc jest jeszcze mniej. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to dom samotnej matki, a to scenariusz fatalny. „To było najgorsze miejsce na ziemi. Syf! Kompletne dno. Wokół same dorosłe kobiety z bandą wrzeszczących bachorów, wyklinające na cały świat” – wspomina Magda, która urodziła w wieku lat 14. Domy samotnej matki często prowadzone są przez zakonnice. Dziewczyny nie potrafią dostosować się do panujących tam zasad, buntują się, znów włącza się im agresja. Zdarza się, że wyładowują ją na dziecku. Domy samotnych matek nie są przygotowane do pracy z nieletnimi, nie mają dla nich żadnych programów, które przygotowywałyby do macierzyństwa. – To absurdalne rozwiązanie, bo zwalniając dziewczynę w takie miejsce, przerywa się resocjalizację. I to w momencie, gdy wymaga ona szczególnego wsparcia i szczególnie ciężkiej pracy – twierdzi Agnieszka Sikora. – Dla dorosłej kobiety pierwsze dziecko to sytuacja nowa i trudna, a co dopiero dla nastolatki, która zazwyczaj ma problemy z emocjami i spędziła ostatnie lata w izolacji. One czasem nie bardzo wiedzą, jak zrobić zakupy, a co dopiero załatwić jakąś sprawę w urzędzie czy u lekarza. Romuald Sadowski po raz pierwszy zdecydował się przekroczyć granicę prawa 20 lat temu, gdy jedna z jego podopiecznych z Falenicy, Aneta, zaszła w ciążę. Nie skończyła jeszcze szkoły, nie miała dokąd pójść. Przygotował jej oddzielny pokój, gdzie zamieszkała razem z dzieckiem. Absolutnie nie powinien tego robić. Przepisy są bezwzględne i jednoznaczne: nieletnia nie ma prawa przebywać w placówce resocjalizacyjnej razem z dzieckiem. Miał świadomość, że gdyby zdarzył się jakiś wypadek, prokurator nie miałby dla niego litości. Ale był głęboko przekonany, że to, co robi, ma sens. – Aneta mogła spokojnie kończyć szkołę, bo gdy była na lekcjach, dzieckiem zajmowały się pielęgniarka, wychowawczyni albo co bardziej przytomne koleżanki. Psycholog obecny 24 godziny na dobę, więc można było cały czas pracować z nią wychowawczo. Wydawało się, że ma świetny kontakt z dzieckiem. Same korzyści – wymienia. – A dla tych moich głupciów patrzenie, ile wysiłku wymaga wychowanie małego dziecka, to była najlepsza lekcja wychowawcza, lepsza niż jakikolwiek film czy prelekcja. Idylla trwała 9 miesięcy. Któregoś dnia Aneta wyszła na przepustkę i nie wróciła. Wyjechała za granicę. Jej synek został skierowany do natychmiastowej adopcji. Romualda Sadowskiego to nie zraziło. Wie, że do tych dziewczyn trzeba mieć świętą cierpliwość, że one jeszcze wiele razy się potkną, zanim wyjdą na prostą. Dziewczyny mówią na niego Papcio. Nawet te, które już zakończyły karę, wiedzą, że zawsze mogą zadzwonić: „Papciu ratuj”. Tak jak Magda, którą teściowa w pijanym widzie wywaliła z dzieckiem na ulicę. To był kwiecień, zimno jak cholera. Wylądowały z córeczką w jakiejś komórce, bez łóżka, bez koca, bez grosza przy duszy. Strażnik po nie pojechał. Przeczekały najgorszy czas w Falenicy. – To dziewczyny, które nie mają rodzinnego domu. Ich domem jest poprawczak i póki ja tu będę dyrektorem, drzwi dla nich i ich dzieci będą otwarte – deklaruje. Trudne dziewczyny Każda z tych spraw jest trudna, bo to są trudne dziewczyny. Ale nie wolno od początku pozbawiać ich szans. A dziś tak to wygląda. Gdy zajdą w ciążę, słyszą od wszystkich: nie dasz rady, odpuść sobie, w rodzinie adopcyjnej dziecku będzie lepiej. Rodzinne ośrodki diagnostyczno-konsultacyjne, widząc dziewczynę z poprawczaka, wystawiają sztampową opinię: „nieletnia nie posiada koniecznych zasobów do pełnienia roli matki”. – Dla nich odebranie dziecka jest jak niezrozumiała kara – przekonuje Agnieszka Sikora. – Zostają po tym rozbite, rozchwiane emocjonalnie. Świat dorosłych widzą jako wrogi i niesprawiedliwy. Oczywiście każdemu przypadkowi trzeba się przyglądać, by nie przegapić momentu, gdy dobro dziecka może być zagrożone, ale nie skreślajmy tych dziewczyn na starcie. Dwa lata temu fundacja Po Drugie we współpracy z Wyższą Szkołą Nauk Społecznych Pedagogium opracowała raport o sytuacji nieletnich ciężarnych i matek w placówkach resocjalizacyjnych. W jego rekomendacjach jest mowa o tym, że nie wolno tych dziewczyn traktować przedmiotowo, trzeba je wysłuchać, pomóc w dokonaniu świadomego wyboru, a nie automatycznie nakłaniać do adopcji. Jeśli się na nią zdecydują, powinny dostać wsparcie psychologiczne, bo mają poczucie, że zawiodły, tak jak zawiedli wcześniej ich rodzice. Dla tych, które chcą wychowywać swoje dzieci, powinny powstać specjalne oddziały lub placówki, które wesprą je w macierzyństwie i pomogą się usamodzielnić. Rok po ogłoszeniu raportu znowelizowana została ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która wprowadziła zasadę nieoddzielania małoletnich matek przebywających w pieczy zastępczej od dziecka. Piecza zastępcza to domy dziecka albo rodziny zastępcze. Dla dziewczyn z poprawczaków wszystko zostało po staremu. *** PS Niedawno w gabinecie Romualda Sadowskiego zadzwonił telefon. Tym razem nie chodziło o „Papciu, ratuj”. To był Paweł, dorosły już syn Anety, tej, która jako pierwsza zamieszkała w Falenicy z dzieckiem, a po jej ucieczce oddany do adopcji. Chciał, żeby mu pomóc w nawiązaniu kontaktu z biologiczną matką. Sadowski wysłał list na adres jej rodziny: „Syn Cię szuka”. Aneta oddzwoniła. Mieszka w Anglii, ma męża i trójkę dzieci, które byłyby szczęśliwe, gdyby mogły poznać brata. Ona też byłaby szczęśliwa, gdyby mogła go zobaczyć. Spotkali się w Warszawie. Paweł się bał, jak to wszystko wypadnie, ale potem zadzwonił do dyrektora Sadowskiego i powiedział: Dziękuję, dziś mam dwie matki. Niektóre imiona zostały zmienione.